Izka
W niedzielę obudziłam się z nieprzyjemnym uczuciem bólu głowy. Nocne rozmowy z Wiktorią i butelka czerwonego wina, które wypiłyśmy podczas jej opowieści były brzemienne w skutkach. Powoli otworzyłam oczy i zobaczyłam obok siebie postać śpiącej przyjaciółki. Jak zwykle robiła to z otwartą buzią. Na początku kiedy jej o tym mówiłam, zawsze krzyczała na mnie, że mogłam jej te usta po prostu zamknąć, ale jej widok wtedy był tak rozbrajający, że nigdy nie byłam w stanie tego zrobić.
Powoli wstałam z łóżka i poczłapałam w stronę łazienki możliwie najciszej, tak żeby przypadkiem nie obudzić przyjaciółki. Wzięłam szybko orzeźwiający prysznic i w samym szlafroku wróciłam do pokoju. Wygrzebałam z szafy czystą bieliznę. Włożyłam szare getry i dość luźną białą koszulkę. Przed lustrem związałam jeszcze włosy w koński ogon i kolejny raz skierowałam się do łazienki żeby jeszcze umyć zęby. Po tych czynnościach nie wróciłam już do pokoju a zeszłam na dół żeby zrobić śniadanie.
Z przykrością przypomniałam sobie, że reszta mojej rodziny oprócz Kuby pojechała na małe wakacje. My, niestety, byliśmy już zdecydowanie za starzy na spędzanie wakacji z rodzicami. Wyciągnęłam z szafki bułki i sięgnęłam do lodówki zastanawiając się na co ma ochotę moja śpiąca królewna. Po chwili namysłu zdecydowałam się na kanapki z szynką, pomidorem i szczypiorkiem, dla Wiki dodatkowo z serem, za którym ja nie przepadałam. Nastawiłam wodę na herbatę i czekając, aż czajnik zacznie gwizdać ustawiłam śniadanie na tacy. Zaczęłam zastanawiać się kiedy odezwać się do Fabiana. Miałam świadomość, że dziś wieczorem razem z Wiką pojedziemy do Krakowa, a od poniedziałku znowu zaczniemy uczęszczać na uczelnię. Zaczęłam też się zastanawiać czy nie lepiej byłoby gdybym się z nim spotkała. Zdecydowanie miałabym wtedy większą kontrolę nad sytuacją a ta była poważna.
Z zamyślenia wyrwał mnie gwizd czajnika na kuchence. Szybko go wyłączyłam i nalałam wody do kubków ustawionych na stole. Gdy odstawiłam go na miejsce usłyszałam czyjeś zbliżające się kroki i w tym samym czasie zobaczyłam w drzwiach mojego brata.
- To dla mnie to pięknie śniadanko? - podszedł i musnął mój policzek dobierając się do kanapek.
- Łapy precz, zdrajco! - warknęłam i sprzątnęłam mu sprzed nosa jedzenie.
- Nie mam zupełnie pojęcia o co Ci chodzi. Może chociaż zrobisz mi herbaty?
- No dobra... - mruknęłam zniechęcona i ponownie nalałam wody do dzbanka.
- Jak udała się randka z Fabianem? - uśmiechnął się podstępnie siadając na krześle i skubiąc winogrona postawione na stole.
- Nie twój interes intrygancie. A herbatę zrób sobie sam. Jesteś już dużym chłopcem - wzięłam tace w ręce, pokazałam mu język i udałam się z powrotem do swojego pokoju. Gdy weszłam z radością zauważyłam, że moja przyjaciółka już nie śpi.
- Cześć wariatko.
- Dzień dobryyyy - bardziej wymruczała niż powiedziała, przeciągając się przy tym leniwie. Rzuciła okiem na tacę, którą przed nią postawiłam i ponownie się odezwała - mówiłam Ci już, że jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie?
- Chętnie usłyszę to jeszcze raz - powiedziałam roześmiana, siadając obok niej i wgryzając się we wcześniej przygotowaną bułkę.
- To co dziś robimy? - nie odpowiadałam jej dłuższą chwilę sama się nad tym zastanawiając.
- Muszę zobaczyć się z Fabianem... - powiedziałam w końcu. Podjęłam decyzję. Wiedziałam, że muszę to zrobić zanim pojadę do Krakowa bo ewidentnie nie da mi to spokoju.
Kiedy już ustaliłam z Wiką jak ma wyglądać dzisiejszy dzień poszła do pokoju Kuby z propozycją, żeby jej dziś towarzyszył a ja sama sięgnęłam po telefon. Wzięłam kilka głębokich wdechów i wybrałam numer wpisany kilkanaście godzin wcześniej. Drzyzga odebrał po trzecim sygnale.
- O, cześć Iza. Właśnie miałem się z Tobą kontaktować. Jak leci? - usłyszałam lekki głos rozgrywającego.
- W porządku, dziękuje. Słuchaj... - zaczęłam nie bardzo wiedząc, czy zaproponować mu spotkanie od razu czy chwilę z nim porozmawiać. Wolałam mieć to jednak za sobą - możemy się dziś spotkać?
- Dziś? - w jego głosie dało się słyszeć zaskoczenie. Trochę mnie to zaniepokoiło - jasne - przytaknął po krótkiej chwili.
- Super. Napiszę Ci esemesem adres i godzinę.
- Okeeeeej - rzucił przeciągając samogłoskę. - do zobaczenia Iza.
- Do zobaczenia - nieśpiesznie nacisnęłam czerwoną słuchawkę i rzuciłam telefon na łóżko a następnie podeszłam do szafy szukając odpowiedniego stroju. Lato zbliżało się wielkimi krokami a co za tym idzie pogoda znacznie się poprawiła. Po krótkiej chwili zdecydowałam się na jeansy typu boyfriend z dziurami na kolanach i białą koszulkę w czarne, poziome paski. Ubrałam się nieśpiesznie i nałożyłam na twarz lekki makijaż. Skupiłam się na podkreśleniu oka. W między czasie wysłałam Fabianowi krótkiego esemesa z informacją o godzinie i miejscu spotkania. Po godzinie byłam gotowa do wyjścia. Psiknęłam się moimi ulubionymi perfumami i poszłam do pokoju mojego brata pożegnać się z nim i moją przyjaciółką.
- Wychodzę - powiedziałam lekko się uśmiechając.
- Ładnie wyglądasz - mój brat puścił do mnie oko.
- Baw się dobrze! - rzuciła jeszcze moja przyjaciółka. Dość szybko zbiegłam na dół, ubrałam czarne, krótkie conversy i założyłam okulary przeciwsłoneczne. I tak oto byłam gotowa na spotkanie z Drzyzgą.
Fabian
Iza zadzwoniła około południa, czym mnie kompletnie zaskoczyła. Podejrzewałem, że będzie chciała się spotkać ale stawiałem raczej nie wieczór. Kiedy będzie ciemno... I łatwiej będzie mogła ukryć moje zwłoki. Ale może właśnie tak miało być? Ma plan i element zaskoczenia to część mojej powolnej śmierci? Zastanawiając się nad tym jakie tortury będzie na mnie stosowała prasowałem jedną z lepszych moich koszul. Czy chciałem ładnie wyglądać w moje ostatnie godziny życia? Nie, po prostu może zadziałam moim urokiem osobistym. W dalszym układaniu tego żałosnego planu przeszkodził mi telefon.
Spojrzałem na ekran ale zamiast odebrać, zablokowałem go i rzuciłem na łóżko. Szybkim krokiem poszedłem do łazienki i wszedłem pod prysznic puszczając wodę. Stałem tam kilka minut, pozwalając aby po moim ciele po woli spływała ciepła woda. Penchev coś kręcił. Coś kręcił a ja chciałem wiedzieć o co chodzi. Pewnej rzeczy mi nie powiedział i doskonale to wyczułem. Znam go już trochę i wiem jak się zachowuje. Był ewidentnie zdenerwowany. Tylko nie rozumiem co i dlaczego przede mną ukrywał? Nie miałem ochoty z nim gadać. Teraz chciałem skupić się tylko i wyłącznie na spotkaniu z Izką.
Wyłączyłem żelazko i wciągnąłem najpierw spodnie, później koszulę, starannie zapinając guziki. Starałem się nie wyglądać zbyt elegancko bo mogłaby to źle odebrać. Na nogi wciągnąłem kolorowe buty sportowe i przejrzałem się w lustrze. Tak stojąc, uświadomiłem sobie, że pierwszy raz tak się stroję przed wyjściem z dziewczyną. Chociaż to ciężko nazwać było jakąś randką. Spsikałem się lekko moimi ulubionymi perfumami i chowając telefon do kieszeni zamykałem mieszkanie na klucz.
Pół godziny później siedziałem w umówionym miejscu pijąc szklankę wody. Co jakiś czas nerwowo zerkałem na zegarek. Powinna być 10 minut temu. Zaczynałem się już zastanawiać, czy przypadkiem mnie nie wystawiła kiedy drzwi od kawiarni otworzyły się. Nie była ubrana elegancko, raczej modnie i na luzie a więc... Fabianku, to nie randka! Omiotła wzrokiem salę i kiedy mnie spostrzega zawiesiła swój wzrok. Lekko się uśmiechnęła i ruszyła do mojego stolika. Podniosłem się i jak na prawdziwego dżentelmena przystało odsunąłem jej krzesło.
- Cześć - rzuciła pogodnie i zaczęła rozglądać się na kelnerem.
- Hej - opowiedziałem czując jak pocą mi się dłonie.
- Ładna dziś pogoda, prawda? - w końcu na mnie spojrzała. Miała wyraźnie podkreślone oczy. Coś co lubię, ale ogólnie z jej twarzy biła naturalność. Włosy, lekko pofalowane, też chyba naturalne, opadały na ramiona i plecy. Na głowie miała czarne, przeciwsłoneczne okulary. Była ładna.
- Tak. - powiedziałem tylko i skarciłem się w myślach.
- Pewnie zastanawiasz się po co do Ciebie zadzwoniłam - ciągnęła nie zważając na moją odpowiedź - ale też pewnie domyślasz się, że chodzi o moją przyjaciółkę i Twojego przyjaciela - mrugnęła a ja zachodziłem w głowę czy widzę ten mord w oczach czy nie - powiedziałam Ci, że jeśli ją skrzywdzi będziesz miał ze mną do czynienia - przełknąłem głośno ślinę nadal się nie odzywając. - Nie wiem też czy znasz najnowsze fakty. Co się działo po imprezie. Chociaż sądząc po Twoim wyrazie twarzy dobrze wiesz. Nie wiem czy się tego spodziewałam ale raczej tak. Co się stało to się nie odstanie. Ale postanowiłam wkroczyć i Ciebie za sobą pociągnąć. - przerwała i po chwili dodała - czy Ci się to podoba czy nie. - otworzyłam usta żeby coś powiedzieć ale widząc jej minę szybko je zamknąłem.
- Nie wiem jaki plan na Twój przyjaciel. Ale nie pozwolę żeby to była jednorazowa przygoda jeśli oboje nie będą tego pewni.
- Rozumiem - skłamałem.
- Nie, nie rozumiesz - uśmiechnęła się. Kobiety... I ta ich intuicja.
- Więc... Czego ode mnie oczekujesz? - zapytałem. Podniosła szklankę z kawą do ust i piła dłuższą chwilę.
- Musisz pomóc mi ich znowu ze sobą skrzyżować - wydusiła a ja szeroko się uśmiechnąłem.
Izka
Spotkanie z Fabianem zdecydowanie mi się przeciągnęło. Kiedy już omówiliśmy dokładnie nasz plan ze wszystkimi szczegółami, zamówiliśmy po ciastku i zaczęliśmy rozmawiać bardziej swobodnie. Po raz kolejny udowodnił mi, że jest cholernie inteligentnym człowiekiem. Później wyciągnął mnie na długi spacer po Rzeszowie pokazując swoje ulubione miejsca. Nalegał też, że mnie odprowadzi. Kilkanaście minut przed 16 byliśmy pod moim domem.
- To tutaj - powiedziałam wskazując na budynek za moimi plecami. Fabian podniósł głowę i się uśmiechnął a następnie znowu zajrzał w moje oczy.
- Spotkamy się w tygodniu?
- Nie - rzuciłam krótko. Jego brwi podniosły się. Uprzedzając jego pytanie powiedziałam - studiuję w Krakowie. Dziś jadę. Będę dopiero w piątek. - jeśli go to zaskoczyło nie dał tego po sobie poznać.
- No tak... Tyle rozmawiamy a ja nie wiem co robisz. Studiujesz, pracujesz, gdzie, kiedy, od kiedy... - zaśmiałam się.
- Nie wszystko od razu musisz o mnie wiedzieć - mrugnęłam i chwilę potem kolejny raz smakowałam w tych maślanych oczach.
- A co studiujesz?
- Medycynę. - teraz zdziwienie było widoczne. Ściągnął brwi i zrobił pół kroku w moją stronę.
- Więc... - podniosłam kąciki ust ale nie odezwałam się ani słowem. - będę do Ciebie dzwonił - szepnął do mojego ucha. - i w weekend się ode mnie nie uwolnisz - mówił coraz ciszej - chciałbym coś jeszcze Ci pokazać. Nie chcę słyszeć "nie", "nie mogę". Po prostu znajdź dla mnie kilka godzin w sobotę. A w niedzielę zabieram Cię na mecz. Wikę też - odsunął się i mrugnął.
- Przemyślimy to - wyszczerzyłam zęby i zaczęłam szukać kluczy w torebce. Gdy już je zlokalizowałam, zacisnęłam je w pięści i zaczęłam podnosił głowę, żeby pożegnać się Fabianem, jednak mi to uniemożliwił. Zanim zorientowałam się co robi wpił się w moje usta. Zarzuciłam mu ręce na szyje i wplotłam ręce we włosy. Całował mnie namiętnie i miękko. Zupełnie inaczej niż wcześniej. Jego usta były ciepłe i lekko popękane. Chwilę później odsunęłam się od chłopaka. Na jego twarzy malował się szeroki uśmiech.
- Muszę iść.
- Rozumiem - złapał mnie za rękę. - Daj mi znać jak już będziesz w Krakowie.
- Dobrze - rzuciłam szybko i odwróciłam się. Wbiegłam na schody i spojrzałam przez ramię. Widząc, że rozgrywający prawie nie drgnął podniosłam rękę i pomachałam mu - miłego tygodnia! - rzuciłam szybko i zniknęłam na drzwiami. Wiedziałam, że jeśli Wika i Kuba to widzieli będę miała kolejne przesłuchanie. Niewiele myśląc ściągnęłam buty i skierowałam się do swojego pokoju. Otwierając drzwi otworzyłam też buzię. To co tam zobaczyłam zdawało mi się wręcz niemożliwe. A jednak...
___________________________
Jeszcze nie wrzesień. Ale chyba wena mi wróciła. Rozdział pisało mi się bardzo lekko. I przyjemnie. I chyba mi się nawet podoba. A Wy, co sądzicie? :3
ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA!
Wasza Ivy <3